Planując zwiedzanie Japonii nie ignoruj Jokohamy! Drugie największe miasto Japonii kryje moc atrakcji.
Tym bardziej, że od Tokio dzieli je tylko żabi skok. Podróż shinkansenem zajmuje kwadrans. Nie zdążysz się rozsiąść, a już trzeba wysiadać! Na takie przyjemności mogą pozwolić sobie posiadacze Japan Rail Pass – karnetów umożliwiających nielimitowane podróże pociągami japońskiego państwowego przewoźnika. Bilet, rzecz jasna, pokrywa także wolniejsze połączenia, ale nawet w takim wariancie podróż pociągiem nie zajmie więcej niż czterdzieści minut.
Na potrzeby tego tekstu załóżmy jednak, że do Jokohamy przyjedziesz shinkansenem. Superekspresy zatrzymują się na dworcu Shin-Yokohama. Gdy wysiądziesz z pociągu nie rozpędzaj się jednak przesadnie, bo już tu czeka pierwsza atrakcja Jokohamy – Muzeum Ramenu. Historię uwielbianej jak świat szeroki esencjonalnej zupy z kluskami poznasz spacerując po replice uliczki z lat 50-tych. Data nieprzypadkowa, to wtedy ramen zaczął świecić triumfy na japońskich stołach. I z biegiem lat nic a nic z tej popularności nie stracił. Jeśli trudno ci wyobrazić sobie zwiedzanie Muzeum Ramenu na sucho, mam dobrą wiadomość. Jego część zajmują bary oferujące lokalne odmiany tego dania. Z myślą o smakoszach serwuje się je także w mini porcjach degustacyjnych.
Ale to nie koniec kulinarnych atrakcji Jokohamy. Idąc za ciosem warto odwiedzić także Muzeum Zup Instant (Cup Noodles Museum), czyli tzw. „zupek chińskich”, które okazują się być wcale nie chińskim, a właśnie japońskim wynalazkiem. Pomysłodawca wymarzył sobie ramen w wersji instant. Taki, który wystarczy zalać wrzątkiem i odczekać kilka minut, a potem zjeść. Gdziekolwiek i kiedykolwiek złapie nas na to ochota. W muzeum znajdziesz replikę szopy, w której przez kilka lat pracował nad udoskonaleniem swojego pomysłu. Cierpliwość popłaca – zupki instant odniosły oszałamiający sukces na całym świecie. W czasie wizyty poznasz ich historię, ale kto wie czy najprzyjemniejszym momentem nie będzie zabawa w kreatora smaku. W muzeum skomponujesz swoją własną „zupkę chińską”, wybierzesz jej smak, dodatki oraz zaprojektujesz opakowanie.
A skoro wywołaliśmy do tablicy Państwo Środka, to… wizyta w Jokohamie nie liczy się bez odwiedzin w Yokohama Chinatown. To największa chińska dzielnica w Japonii, powstała w połowie XIX wieku, gdy Kraj Kwitnącej Wiśni otworzył się na cudzoziemców, a do jokohamskiego portu zawitały zagraniczne statki. Wielu chińskich kupców osiedliło się w okolicy, która z czasem zmieniła się w tętniącą życiem, wielobarwną dzielnicę, której granicę wyznaczają charakterystyczne bramy paifang. Chinatown słynie nie tylko z hucznych obchodów chińskiego nowego roku, świątyń i sklepów z zaskakujących asortymentem, ale największym magnesem jest bogata scena gastronomiczna. Ponad 200 barów i restauracji oferuje szeroki wybór tradycyjnych dań kuchni chińskiej. Od pierożków dim sum po kaczkę po mandaryńsku. Dlatego do Chinatown najlepiej wybrać się z pustym żołądkiem (choć zdajemy sobie sprawę, że na tym etapie zwiedzania to może być trudne).
Na deser kulinarnych atrakcji Jokohamy polecamy odwiedziny w browarze Kirin – jednym z najstarszych w Japonii. Podczas zwiedzania z przewodnikiem poznasz kolejne etapy produkcji piwa, od fermentacji po puszkowania, a wycieczkę zwieńczy degustacja.
Po wyciszenie i odrobinę relaksu należy wybrać się do Ogrodu Sankeien. Małe rzeczki, stawy, kamienne ścieżki, kwiaty i drzewka wiśniowe, które na wiosnę obsypują się bladoróżowym kwieciem, a wszystko to malowniczo wkomponowane w krajobraz – to znak rozpoznawcze tradycyjnych ogrodów japońskich. Ale Sankeien ma coś jeszcze: przeniesione z różnych zakątków Japonii zabytkowe budowle. Elegancką rezydencję pana feudalnego (daimyo), pawilony służące jako herbaciarnie czy trzypiętrową pagodę świątynni z Kioto.
Spacerując po Sankeien łatwo zapomnieć, że jesteśmy w wielomilionowej metropolii. By sobie o tym przypomnieć wystarczy wybrać się do nadmorskiej dzielnicy Minato Mirai. To wizytówka nowoczesnej Jokohamy, jej nazwę można przetłumaczyć jako port przyszłości. Centra handlowe i hotele sąsiadują tu ze strzelistymi wieżowcami ze szkła i stali (jeden z nich – Landmark Tower – do 2014 roku był najwyższym budynkiem Japonii). Najlepszy widok na tę część Jokohamy jest z Cosmo Clock – diabelskiego młyna, który jednocześnie jest zegarem. Obracająca się niespiesznie karuzela jest częścią miejskiego parku rozrywki Cosmo World. Za wolno? Wybierz kolejkę górską „Vanish!”, która nie dość, że pędzi z zawrotną prędkością nad ziemią, to jeszcze… znika pod wodą! Emocje gwarantowane (widoki niekoniecznie).
Dzielnica Minato Mirai sąsiaduje z parkiem Yamashita, przy którym cumuje statek-muzeum Hikawa Maru. Zwodowany na początku lat trzydziestych luksusowy liniowiec oceaniczny łączył Jokohamę z Vancouver i Seattle. Nazywano go „Królową Pacyfiku”, nie bez powodu. Urządzone w stylu art deco kabiny pasażerskie, saloniki oraz jadalnie wciąż wzbudzają zachwyt komfortem i starannością wykończenia. Nie mniej interesujące są pomieszczenia załogi, zwłaszcza sterówka i kabina kapitana. Statek w czasie II wojny światowej zmieniono w pływający szpital. Trzykrotnie oszukał przeznaczenie – mimo zderzeń z minami morskimi nie zatonął. Dzisiaj jest uznawany za ważny element japońskiego dziedzictwa.
Coś dla entuzjastów kolei? Proszę bardzo! W Jokohamie czeka Muzeum Modeli Kolejowych Hara (Hara Model Railway Museum). Stworzył je Nobutaro Hara – światowej sławy kolekcjoner i konstruktor modeli kolejek. Jego zbiory liczą ponad 6000 miniaturowych pociągów, które odznaczają się misterną konstrukcją i pedantyczną dbałością o wierność oryginałom. Zachwyt wzbudzają także ruchome dioramy. Mniejsza odwzorowuje kolejowy pejzaż Jokohamy, jednej makiecie łącząc na przeszłość z teraźniejszością. Druga uchodzi za największą na świecie. Miniatury japońskich i zagranicznych pociągów krążą po niej z charakterystycznym stukotem. Co niespotykane, w Muzeum Modeli Kolejowych Hara modele, zupełnie jak pełnowymiarowe oryginały, zasilanie elektryczne czerpią za pomocą pantografów z napowietrznych linii.